Geneviève to imię, które mogłabym nadać mojej babci; jest dostojne, wyniosłe, piękne i w ogóle do mojej babci nie pasuje. Babcia Gienia mieszka w starym domku, który jest zbyt duży i zbyt ważny, żeby cokolwiek tam zmieniać, dlatego mury zmieniają się w ruinę, a pokoje w rupieciarnie. Moje wspomnienia i całe dzieciństwo rozmywają się gdzieś w zakamarkach tych ścian i w zaroślach podwórka, zmieniają się w kurz narastający na meblach i na starych zabawkach. Nigdzie indziej nie czuję się tak w domu, jak tam. Babcia i ja stajemy się coraz bardziej podobne do siebie – jak nierozłączne szkolne przyjaciółki. Teraz wracam do tego miejsca, staram się ten czas zatrzymać. Wiem, że nigdy mi się to nie uda.
Tutaj fotografuję siebie w domku babci m.in. ubrana w stare, znalezione ubrania wraz z przedmiotami porzuconymi i na nowo przeze mnie odkrytymi. Łączę się z nimi, staram się do nich dopasować i marzę o powrocie do tamtych czasów, których już nie ma.